Dymne wonności ze starożytnej przeszłości
Historia perfumiarstwa i aromatyzacji sięga tysięcy lat przed naszą erą. Znaczenia słowa „perfumy” należy szukać w etymologii tego słowa. Pochodzący z języka łacińskiego „per fumum” oznacza „przez dym”. Zapewne pierwszym kontaktem człowieka z zapachem było przypadkowe wrzucenie do ogniska wonnych drew, ziół bądź żywic, które roztaczały przyjemną woń. Ludy starożytnych kultur spalały rozmaite żywice i drewno podczas ceremonii religijnych. Wonności miały duchową, magiczną moc, sprzyjały kontaktom z bóstwami, a wiedza o wytwarzaniu substancji zapachowych objęta była tajemnicą, powierzoną jedynie nielicznym.
Pierwszą formą perfum było kadzidło, wykonane po raz pierwszy przez mieszkańców Mezopotamii około 4000 lat temu. Niezwykle znaleziska z asyryjskiego miasta Aszur z przełomu II i I tysiąclecia p.n.e. umożliwiają ustalenie tożsamości pierwszej w historii twórczyni perfum, o imieniu Tapputi-Belat-ekalli. Zachowane na kamiennych tablicach zapiski mówią także o technologii wytwarzania wonnych olejków. Tapputi bazowała na kwiatach, balsamach, mirrze i tataraku, do których dodawała wody destylowanej, a następnie wielokrotnie filtrowała mieszankę.
Aromatyczne tradycje znane były także starożytnym Egipcjanom. Wyrobem wonności zajmowali się kapłani, a same pachnidła posiadały rytualno – uzdrawiający charakter. Jako wotum wdzięczności za wysłuchane modlitwy ofiarowywano bogom kadzidłowiec, szczególne miejsce zajmowała wonna żywica – olibanum, natomiast olejową mieszanką na bazie mirry balsamowano zwłoki rodziny królewskiej. Wśród wielu cennych znalezisk w odkrytym w 1921 r. grobie faraona Tutenchamona znaleziono buteleczkę perfumowanej pomady. Pomimo upływu 3000 tys. lat, wonność nadal roztaczała przyjemny aromat. Niewątpliwie na trwałość egipskich pachnideł miał wpływ sposób ich wytwarzania. Starożytni nie używali lotnego alkoholu do konserwacji substancji zapachowych, a bazowali na ciężkich, płynnych olejach. Wonności zamykano w zdobnie wykonanych flakonach ze złota, alabastru i szkła. Taką drogocenną buteleczkę musiała mieć ze sobą także królowa Kleopatra, która doskonale zdawała sobie sprawę z silnych i nęcących właściwości zapachów. Legenda głosi, że właśnie za sprawą wonnej pomady o nucie jaśminu egipska władczyni uwiodła Marka Antoniusza.
W 800 r. p.n.e. Królowa Saba wysłała do króla Salomona karawanę obładowanych wonnymi ładunkami wielbłądów. Stary Testament, a głownie „Pieśń nad pieśniami” zawiera wspaniały, poetycki obraz ogrodu zapachów:
Jak piękna jest miłość twoja,
siostro ma, oblubienico,
o ileż słodsza jest miłość twoja od wina,
a zapach olejków twych nad wszystkie balsamy!
Miodem najświeższym ociekają wargi twe, oblubienico,
miód i mleko pod twoim językiem,
a zapach twoich szat
jak woń Libanu.
Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico,
ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym.
Pędy twe – granatów gaj,
z owocem wybornym kwiaty henny i nardu:
nard i szafran, wonna trzcina i cynamon,
i wszelkie drzewa żywiczne,
mirra i aloes, i wszystkie najprzedniejsze balsamy.
[Tyś] źródłem mego ogrodu, zdrojem wód żywych
spływających z Libanu
Na Bliskim Wschodzie ceniono także lilie, jaśmin, róże, rozmaryn, ambra natomiast posiadała wartość równą złotu albo cenie niewolnika.
Dzięki wyprawom Aleksandra Wielkiego wszelkie wonności i pachnidła przywędrowały z Egiptu do Grecji. Według wierzeń jednak za obdarowanie ludzi wonnościami odpowiedzialna była bogini Afrodyta, która jako pierwsza miała upajać się urokiem perfum. W odróżnieniu od starożytnego Egiptu, gdzie aromatyczne substancje dostępne były jedynie nielicznym, starożytni Grecy używali wonnych olejków znacznie powszechniej. Ten czas uznaje się za początki aromaterapii, ponieważ olejki eteryczne chętnie wykorzystywano do leczniczych terapii, masaży czy kąpieli. Grecy chętnie balsamowali się wonnościami w łaźniach publicznych oraz dbali o ciała zmarłych poprzez rytualne namaszczanie, a także dołączali do ich grobów flakoniki aromatycznych wonności.
Rzymianie przejęli od Greków zamiłowanie do aromatów. Intensywnie stosowali zasadę, że „od przybytku głowa nie boli”, choć od nadmiernych mgieł wonności na dworach Kaliguli czy Nerona głowy bolały. Co więcej, ci wrażliwsi mdleli pod ciężarem unoszących się intensywnie aromatów. Ów ostatni władca szczególnie rozmiłował się w różach, których płatkami obsypywał swoje komnaty oraz uroczyście witał gości. Rzymianie aromatyzowali swoje mieszkania wraz ze zwierzętami domowymi oraz przedmiotami codziennego użytku. Moc unoszącego się zapachu wyznaczała status społeczny gospodarza. Szczególne miejsce na zapachowej liście Rzymian zajmował szafran i lawenda, a wonności używano zarówno do aromatyzacji, jak i celów medycznych.
Nowożytni twórcy i mecenasi zapachów
Moda i powszechne używanie perfum w Europie zniknęło wraz z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego oraz upowszechnieniem się chrześcijaństwa. Pachnących substancji używano oszczędnie, jedynie do okadzania i odstraszania złych duchów. Nieumiarkowane oblewanie się perfumami – doskonale znane Rzymianom – w średniowiecznej Europie uważano za czynność zbyt zmysłową i grzeszną, a zatem – zakazaną.
Na szczęście w muzułmańskiej części Bliskiego Wschodu tradycja wytwarzania i stosowania zapachowych substancji rozwijała się w najlepsze. Bogaty świat wonności Orientu dostarczał alchemikom i perfumiarzom doskonałych materiałów do badań i zapachowych eksperymentów. W X w. na terenach Persji żył i działał lekarz i naukowiec Avicenna, autor aparatury do wytwarzania wody różanej – nowożytnej wersji perfum. Wodę różaną otrzymuje się z płatków róż. To wodny destylat powstały po oddzieleniu się różanego olejku eterycznego w procesie destylacji parą wodną. Woda różana znalazła zastosowanie nie tylko jako wybitnie ekskluzywne perfumy, ale także leczniczy i łagodzący eliksir.
Czas wypraw krzyżowych na nowo połączył Europę z terenami Lewantu, przywracając Europejczykom pamięć o pachnidłach. Rozwijaniem tego stanu pomogły liczne podróże kupieckie, dlatego Włochy stały się głównym centrum zapachowym Europy. Liczne statki przywoziły najcenniejsze wonności bogatego Wschodu, a w Wenecji wytwarzano ręcznie dmuchane flakony perfumeryjne.
Za prawdziwą rewolucjonistkę zapachową Europy można uznać córkę króla Władysława Łokietka, a siostrę Kazimierza Wielkiego – królową Elżbietę, odpowiedzialną za pierwsze alkoholowe perfumy Europy, zwane – Eau de Regine de Hongarie – „Wodą Królowej Węgier”. Legenda głosi, że królowa otrzymała tę niezwykła recepturę od tajemniczego mnicha-pustelnika. W istocie była to spirytusowa nalewka na bazie rozmarynu i tymianku. Elżbieta miała jej używać jako toniku do twarzy (problemy z trądzikiem) i dodatek do leczniczych kąpieli. Królowa zachowując młody wygląd i doskonałe zdrowie dożyła sędziwego wieku. Historycy upatrują sukces jej dobrej kondycji właśnie w ziołowej miksturze. Z czasem do pierwotnego przepisu „Wody Królowej Węgier” dodano miętę, lawendę, szałwię, cytrynę i kwiat pomarańczy. Tę właśnie formułę 600 lat od premiery odtworzyli polscy perfumiarze z zakładów kosmetycznych Pollena- Aroma. Niestety okazale przygotowane wydanie perfumowego majstersztyku nie jest już dostępne w sprzedaży.
Kolejną ambasadorką perfumowej historii Europy jest Włoszka, Katarzyna Medycejska, żona francuskiego króla Henryka II. Przenosząc się z Włoch do Paryża królowa zabrała ze sobą prezent od znanego, włoskiego perfumiarza – Rene de Florentine – mieszankę stworzoną na bazie kwiatu pomarańczy i bergamotki. Stęskniona za zapachami Katarzyna zabrała do swojej nowej, paryskiej siedziby swych prywatnych kompozytorów zapachów. Francuskie rośliny i zioła rosnące w swoim naturalnym środowisku różniły się od tych dostępnych na wybrzeżach Toskanii, dlatego też należało poszukać zamienników. Udało się je znaleźć w prowansalskiej części Francji, okolicach miasteczka Grasse, które odtąd stało się nową stolicą perfumiarstwa (i jest tak po dziś dzień).
Perfumowe rewolucje
Wyrabianie wód perfumowanych nadal było kosztowną sztuką, na którą stać było najbogatszych. Jednak XVIII wiek przyniósł kolejną perfumeryjną rewolucję – wodę kolońską. Woda kolońska jest roztworem z wysoką zawartością alkoholu (70%-80%) oraz kilkuprocentową (3 – 5%) zawartością substancji zapachowych o cytrusowo – ziołowej nucie. Współcześnie zdecydowanie częściej używana jest przez mężczyzn. Nazwa pachnidła pochodzi od miasta Kolonia, w którym założono pierwszą fabrykę Eau de Cologne, produkującą te specyfiki. Włoski perfumiarz Jean Marie Farina był odpowiedzialny za recepturę tej aromatycznej mieszanki, a dostał ją od stryja – Gian Paolo Feminisa. Stryj, skomponował „cudowną wodę” („Aqua Admirabilis”) na specjalne zamówienie króla Ludwika XV używając do jej przygotowania nalewki grejpfrutowej, olejku z kwiatu gorzkiej pomarańczy, bergamotki, rozmarynu i lawendy. Najciekawsze jest to, że zapach ten można nadal kupić pod nazwą „4711 Kolnische Wasser” – 4711 to adres w Kolonii, pod którym można było nabywać tę wodę po raz pierwszy.
Kolejną charyzmatyczną postacią w zapachowej historii Europy był Pierre Francois Pascal Guerlain, który w 1828 r. otworzył swoją perfumerię w Paryżu. Posługując się współczesnym językiem można by powiedzieć, że Guerlain wykorzystywał technikę „private label”, komponując zapachy pod zamówienia konkretnych osób i na specjalne okazje. Firma Guerlain’a odziedziczyli synowie Pierre’a i prosperuje nieprzerwanie po dziś dzień jako firma kolejnych pokoleń, a produkty tej marki charakteryzują się wyszukanymi aromatami oraz niespotykaną oryginalnością flakonów. Któż może przejść obojętnie wobec obłędnie różanej i ultrakobiecej kompozycji „Nahema” albo pełnego kunsztu i wyrafinowania „Shalimara”?
XX wiek to prawdziwy przewrót w przemyśle perfumeryjnym, swoiste przejście z ogrodu do laboratorium. Olejki eteryczne pochodzenia naturalnego zastąpiono sztuczne wyprodukowanymi kompozycjami zapachowymi, otrzymywanymi na drodze syntezy chemicznej. Zastosowany manewr przyniósł prawdziwą rewolucję na zapachowym rynku – perfumy stały się tańsze, bardziej powszechne i produkowane na szerszą skalę, natomiast samych kreatorów – perfumiarzy zaczęła ograniczać jedynie… ich własna wyobraźnia, coraz bliżej było im do chemików aniżeli zielarzy. Nowe substancje zapachowe były doskonałymi zastępnikami tych naturalnych oraz umożliwiały tworzenie aromatów niedostępnych w naturze, co więcej – sztuczne specyfiki znacząco przedłużały trwałość perfum. Projektowanie zapachów stało się sztuką na miarę haute couture. Od tej pory te dwie profesje – projektowanie perfum i ubrań zaczęły kroczyć wspólną drogą.
Nadworny perfumiarz cara, Ernest Beaux nie miał pojęcia, że przeprowadzka do Paryża zapewni mu ponadczasową sławę, a jego „wynalazek” stanie się uniwersalną ikoną kobiecości. W 1921 roku zaprezentował kilka zapachowych kompozycji dla swojej zleceniodawczyni, Coco Chanel. Znudzona typowo kwiatowymi aromatami dla kobiet Coco, pragnęła stworzenia zapachu odzwierciedlającego kwintesencję kobiety – zmysłowej i seksownej, ale też czystej i niewinnej zarazem. Owocem eksperymentów Ernesta były mieszanki kwiatowych nut, połączone ze sztucznie zaprojektowanymi substancjami – aldehydami, znacząco poprawiającymi trwałość perfum. Coco najbardziej spodobała się mieszanka numer 5, być może też ze względu na osobiste upodobanie to tej cyfry. Zapach przyjęto z niesamowitym entuzjazmem, a same perfumy nadal są bezkonkurencyjnym liderem w rankingu najczęściej kupowanych kobiecych perfum na świecie.
Obecnie zakres różnorodnych perfum i zapachów, jakie możemy kupić jest wręcz nieograniczony. Możemy wybierać w zależności od okazji, nastroju, pory roku, a nawet dnia. Lubimy zapachy na sobie, często nawet traktujemy je jak makijaż albo ubranie. Aromatyzujemy pomieszczenia i chętniej przebywamy we wnętrzach, gdzie ładnie pachnie. Sięgamy po zapachy, które przenoszą nas do odległych krain, przywracają wspomnienia i zdarzenia z dzieciństwa.
Już wkrótce podzielimy się z Wami wpisem na temat współczesnej formy znaczenia zapachu. Opowiemy o aromamarketingu i projektowaniu zapachów. Wyjaśnimy czym jest Signature Scent oraz przedstawimy z jakich usług w tym zakresie będziecie mogli skorzystać. A tymczasem zajrzyjcie do naszej zakładki Świec Perfumeryjnych.
Do pachnącego napisania
SENSES HILL