Kadzidła mogą kojarzyć się z cieniutkimi patyczkami, przypominającymi zimne ognie, do kupienia w indyjskich sklepach, podniosłymi uroczystościami, odprawianymi w kościołach albo nieznanymi substancjami, dzięki którym można wprowadzić się w stan medytacji i oderwać od rzeczywistości. W każdym z tych opisów jest ziarnko prawdy, jednak warto pamiętać o polskiej kulturze ludowej, gdzie kadzidła pełniły magiczną i uzdrawiająca funkcję. Postanowiłyśmy się o tym przekonać na warsztatach kadzidlano – zapachowych, organizowanych przez Bramę Poznania nad Cybiną.
Zazwyczaj w piękne, słoneczne, sobotnie popołudnie jedyną rzeczą, na którą ma się ochotę, jest leniwy plażing nad dowolnym akwenem. My jednak nie próżnowałyśmy! Szukałyśmy kolejnych aromatycznych inspiracji. Tym razem odbyło się to dzięki Sarze Grolewskiej, (Dobre Ziele), która odsłoniła alkowy ziołowego świata. Bardzo umiejętnie wspomagała ją Ania, reprezentująca Bramę Poznania, opowiadając o sekretach perfumiarstwa. Wspaniałe dwie godziny spędzone nad Cybiną zaowocowały własnoręcznie przygotowanymi kadzidłami oraz nieziemską opalenizną. Można połączyć przyjemne z pożytecznym 🙂
Przygoda z ziołami kadzidlanymi
Na warsztaty zapisały się wyłącznie kobiety (nie biorę pod uwagę, kolegi – zielarza, który wspierał prelegentki). Czyżby tajniki zielarstwa faktycznie były zarezerwowane wyłącznie dla kobiet? Może coś w tym jest…
Miałyśmy okazję nie tylko posłuchać, ale też powąchać przyniesione przez Sarę i Anię skarby. Pierwszym specyfikiem było pewne egzotyczne drewno, o niezwykłym aromacie i lekkim akordzie kokosa. Kolejną pachnącą przygodą był bursztyn, który kojarzymy z uroczystościami w kościołach. Ten zapach przywodzi na myśl starą, gotycką, lekko wilgotną katedrę. Wąchaliśmy też kadzidło z białej szałwii. Wyglądem nieco przypominające zasuszoną makówkę maku lekarskiego. Asocjacja nie bez kozery, przecież Indianie Ameryki Południowej – skąd pochodzi biała szałwia – używają tej magicznej rośliny, by wprowadzać się w mistyczne stany.
Niezwykłym faktem jest, że te wszystkie specyfiki pachną inaczej w surowej, suchej postaci, a inaczej, gdy stają się kadzidłami. Dlatego tym bardziej warto się skusić, aby z takiego kadzidła korzystać.
Jeśli już zdecydujesz się na palenie kadzideł, wybieraj te naturalne! – żywice. Możesz także dodać do nich (albo palić samodzielnie) korzenne przyprawy, kory aromatycznych drzew. Nie pal tanich kadzideł z „indyjskich” sklepów! Takie kadzidła nie mają właściwości prozdrowotnych. Trują, zamiast leczyć.
Jak palić kadzidła?
Pamiętaj, że palenie kadzideł jest kwestią bardzo indywidualną. Niektórym zapach dymu pomaga, oczyszcza, wspomaga skupienie i wycisza, dla innych po prostu…śmierdzi. Dlatego, jeśli jesteś miłośnikiem kadzidlanych aromatów, a reszcie domowników to przeszkadza, zapal kadziło w samotności. Taki rytuał wspomoże Cię także wewnętrznie. Tak naprawdę kadzidłami mogą stać się różne specyfiki, które są na wyciągnięcie Twojej ręki. A więc suszone zioła, tj. tymianek, oregano, rozmaryn, lawenda, mięta, przyprawy korzenne (cynamon, goździki, kardamon, anyż, liście laurowe) oraz igły i żywice drzew iglastych (świerk, sosna, jałowiec). W przypadku kadzideł stałych (kory drzew, zwinięte, zasuszone zioła) wystarczy je podpalić, poczekać aż zaczną się nieco tlić, a następnie zagasić tak, aby z naszego kadzidła ulatniał się dym. Pamiętaj, że w kadzidłach chodzi o dym, nie ogień!
W przypadku kadzideł sypkich sytuacja jest troszkę bardziej skomplikowana. Potrzebujesz glinianego, żaroodpornego albo blaszanego naczynka/miseczki oraz węgielków. Sprawdzają się węgle wykorzystywane do palenia shishy albo te, używane w kościołach. Dałoby radę wykorzystać także węgiel drzewny. Taki węgiel musisz rozpalić i poczekać, aż zmieni swój stan na spopielony. Potem układasz na przygotowanym podłożu suszone zioła, małe bursztynki albo żywicę. Pamiętaj, aby dosypywać wonnej substancji z rozwagą. Niektóre potrafią skutkować naprawdę dużą chmurą dymu. Z zapalonym kadzidełkiem możesz przejść po całym mieszaniu. Zachowaj jednak ostrożność, ponieważ pojemniczek, w którym żarzy się węgielek, intensywnie się nagrzewa. Jeśli zaciekawił Cię ten temat i chciałbyś rozpocząć swoją przygodę z kadzidłami na poważnie, mnóstwo potrzebnej wiedzy znajdziesz u Klaudyny Hebdy (LINK)
Co ciekawe, dym kadzidlany ma zupełnie inną funkcję niż dym tytoniowy. Dym kadzidlany wiąże w cząsteczki wszelkie zanieczyszczenia fruwające w powietrzu, przez co oczyszcza je. Pamiętaj jednak, aby przewietrzyć porządnie mieszkanie po swoim kadzidlano-dymnym rytuale. Zawiązane cząsteczki zapachu kadzidła wraz z toksynami skutecznie opuszczą Twoją przestrzeń, pozostawiając powietrze czyste i wolne od ciężkich pyłków.
Wyprawa po złote runo
Sara opowiedziała nam o mocy ziół, które wykorzystywano już wiele, wiele lat temu. W wierzeniach ludowych używano kadzideł, wykonywanych z rosnących w okolicy ziół. Uważano, że wykazują właściwości magiczne. Najczęściej używano kadzideł do odstraszania złych mocy (z pewnością znasz określenie „morowe powietrze”) oraz ochrony, głównie przed pożarami. Wykorzystywano przede wszystkim pokrzywę, szałwię, piołun czy dziurawiec. Szkoda, że teraz większość z tych roślin uważa się za chwasty…
Pomimo suchego lata, ruszyliśmy w teren w poszukiwaniu naszych materiałów do wyrobu kadzideł. Zarośla nad Cybiną obfitują we wrotycz, bylicę czy krwawnik. Poza tym, że z ziółek można wykonać kadzidła, można z nich także zrobić napar. We współczesnej diecie przeciętnego mieszkańca Ziemi zdecydowanie brakuje gorzkiego smaku. Zioła rewelacyjnie mogą zniwelować ten stan.
Dość niezwykłe uczucie wracać z zarośli z naręczami pachnących roślin, z których własnoręcznie wykonałyśmy kadzidła. O czym warto pamiętać? Używaj niewiele sznurka do zwinięcia kadzidlanych badylków. Palący się sznurek nie pachnie zbyt zachęcająco. Warto dołożyć nieco iglastych gałązek. Jałowiec bądź sosna doda charakteru każdej dymnej, kadzidlanej mieszance.
Historycznie o perfumach
Wszak nazwa perfumy pochodzi od francuskich słów „per fumes” — „przez dym”. Dlatego rozpoczęcie opowieści o zapachach od kadzideł jest w pełni uzasadnione. Najstarszą metodą pozyskiwania zapachów w formie stałej jest łączenie pachnących roślin z tłuszczami. Ponownie trzeba przenieść się do Francji. Metoda enfleurage, o której pisaliśmy Wam w maju (LINK) jest sposobem uzyskiwania zapachowej pomady, poprzez wrzucanie świeżo zerwanych płatków kwiatów na płaską warstwę bezwonnego tłuszczu. Dawniej używano łojów zwierzęcych, teraz możemy posłużyć się olejem kokosowym bądź jak w naszym przypadku – woskiem sojowym. Dzięki Ani, opowiadającej o starodawnej metodzie, mogliśmy przenieść się na moment do dawnych czasów. Ania przytargała ze sobą wielką ramę (po francusku chassis) identyczną, jaką wykorzystywano we Francji. Chassis to płyta szklana (forma szyby) w drewnianej ramie, na której rozprowadzano tłuszcz, aby pokryć ją warstwą pachnących płatków. Tak naprawdę do wykonania enfleurage nie potrzebujesz takich bajerów (wystarczy płaskie naczynie). Nie da się jednak ukryć, że efekt drewnianej ramy zrobił spore wrażenie. Mogliśmy także powąchać wykonanych przez Anię domowych perfum oraz dowiedzieć się, jak pracochłonna i nieobliczalna jest to sztuka.
Podsumowanie
Warsztaty kadzidłowo-zapachowe w ramach akcji Rzeka Żywa były prawdziwą gratką dla miłośników tradycji, historii i zapachu. Lato w pełni, więc być może wybierzemy się jeszcze na niejedno podobne przedsięwzięcie.
Napisz do nas, jeśli organizujesz podobne imprezy. Z pachnącą przyjemnością się na nich pojawimy.